Wygodny stołeczek, życiowy. Trochę trzeszczy, farba odpada, jedna nóżka przykrótka, więc się kiwa na boki. No nie żeby było komfortowo, ale przynajmniej znam ten stołeczek i wiem, jak siedzieć, żeby się nie wywrócić. Wokół znane ściany, farba od lat ta sama, obrazy obejrzane po stokroć z perspektywy podłogi, sufitu, stołka i obieraczki do warzyw. Wszystko to znam. Sporo beczek soli leży obok, więcej nie chcę. Ale to moje, mój stołeczek, wygodny-niewygodny. Znany.
Przede mną winkiel, mur, zakręt, COŚ tam za rogiem. Wychylam się nieśmiało. No może mnie ciekawi, może jednak przestrasza. Co tam za tym winklem? Stołeczek kiwa się zlekka i przypomina mi trzeszczeniem, żebym się nie wychylała w nieznane, bo po co? Źle mi? Mam tu swoje koty, psa, ulubiony kubek na poranna kawę. Komfort znanego. Nowe buty często uwierają.
Ale przecież czasem warto wbić się w nowe buty... Jak nie teraz, to kiedy?
Chcę zajrzeć, wstać i zobaczyć, czy ten stołeczek wysłużony to już wszystko, czy może jeszcze coś ciekawego wydarzy się za winklem? Zakrętem? Niepewność.
Chwila ciszy. Głęboki oddech... Idę!!!
Raz się żyje! Keep on rockin!!! Będę robić zdjęcia!
Mieszkam pod Wrocławiem, pierwszy mój aparat to Zenit 12XP ;) Podstawówkowe czasy, gdy sobotnie noce spędzałam w łazience, powiększalnik na pralce - chemia foto, papier BW twardy, miękki, suszarka, wałek... dużo wody w rzece upłynęło. Zenit leży w szafie na pamiątkę :) Dzielę się z Wami tym, co robię teraz :)